Translate

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Systemy - zasada podstawowa

Dziś znów oczywista oczywistość. Przynajmniej dla mnie.

Otóż, każdy system powinien być stworzony po to, aby działał. Dla mnie to zasada podstawowa.
Tworzenie bytów, w tym systemów, które nie mają użycia (nie działają) jest bez sensu.
Oddzielną kwestią jest to, aby system był zaprojektowany optymalnie. To temat na potężną książkę. Kiedyś już zacząłem ją pisać, ale... zaprzestałem licząc, że uda mi się lepiej spieniężyć swoją wiedzę ;-)

Zilustrujmy więc zasadę podstawową przykładem prosto z życia.
Poniżej fotka przedstawiająca wejście do gabinetu jednego z lekarzy.
Popatrzmy co na niej widać.


Jest tu tabliczka z numerem pokoju oraz druga tabliczka na nazwisko i być może specjalizację lekarza (niestety pusta). Jak na razie nie ma do czego się przyczepić. Ale popatrzmy nad drzwi. Są tam dwie "żarówki" (nie wiem jak to inaczej nazwać; może "światełka") z napisami "WCHODZIĆ" oraz "NIE WCHODZIĆ".
I teraz mała zagadka. Co ma zrobić pacjent, który podejdzie pod te drzwi i chce się dostać do lekarza, a żaden z napisów się nie świeci? - czyli tak, jak na fotografii. Ma pukać (wchodzić) czy nie?

Jak widać ten system NIE DZIAŁA!!! Bez sensu więc było jego wprowadzenie.

Nie będę rozwodził się nad przypadkami pracy tego "systemu". Lepiej od razu napiszę jak ja bym to zrobił.
Otoż ja... zrobiłbym tylko jedno światełko z napisem WCHODZIĆ!
To by załatwiło wszystkie przypadki, a poza tym:
- byłoby najprostsze w komunikacji dla pacjenta
- byłoby najtasze w instalacji i eksploatacji
- byłby to układ z najprostszym sterowaniem (niestety czynnik ludzki też tu by był)
- byłby to układ najprostszy a przy tym realizujący funkcję informowania pacjentów kiedy mają wchodzić (oczywiście jeśli działałby w gabinecie lekarza pstryczek, a lekarz by go właściwie używał)


PS.
A co zrobił "pacjent" stojąc przed drzwiami i wyborem wejść czy nie? Otóż zapukał i wszedł. Ale zaraz usłyszał: "proszę nie wchodzić, mam teraz pacjenta". Czy to nie zabawne?

piątek, 19 czerwca 2015

Słodka Athena czyli jak walczyć ze zwątpieniem

Witajcie po dłuższej przerwie.

Dziś krótko o trudnym czasie zwanym zwątpieniem.
Trafiło się ono i mnie.
Powodów było parę, ale nie będę się nad nimi rozwodził. Powiem tylko, że mam to już za sobą.

A jak udało mi się powrócić do entuzjastycznego optymizmu?
Otóż obejrzałem bardzo fajny film, który nastroił mnie bardzo pozytywnie. Kraina jutra mu było, a tytuł oryginalny to Tomorrowland.

Polecam Wam ten obraz, jeśli tylko zniesiecie bajkę dla dużych i małych natury science fiction.
Film jest moim zdaniem świetny - bardzo mi się podobał. Tak bardzo że jak tylko będzie dostępny na DVD, to już pierwszego dnia sprzedaży pobiegnę go kupić. I będę go oglądał nie rzadziej niż raz na miesiąc. Bo nastraja on mnie nadwyraz optymistycznie i daje nadzieję, że moja "praca' nie idzie jednak na marne.

Tak więc deklaruję, że niedługo będą nowe wpisy na moich blogach i że nie umarła we mnie idea HOIRAK'a (a mało brakowało!).

Zatem bywajcie i... do zabaczenie w kinie ;-)

P.S.
A o co chodzi z tą słodką Ateną? A właściwie Atheną? Aaaa... to już musicie zobaczyć i ocenić sami idąc na Krainę jutra. Gra ją tak słodka dziewczynka, że w swojej słodkości może mieć tylko jedną konkurentkę - Dakotę Blue Richards w filme Złoty kompas. Taka jest przynajmniej moja skromna opinia.
Tylko obejrzyjcie wersję dubingowaną, bo jest on idealny. Trudno mi sobie wyobrazić żeby mógł być lepszy.