Translate

piątek, 30 maja 2014

Reklamy - początek

Cześć!
Dziś przedłikendowo czyli coś lekkiego na koniec tygodnia - fajna reklama.

Ale nim ciekawe... "kreatywne" foto szybki info, które ma usprawnić mojego bloga. Otóż wprowadziłem do wszystkich moich postów etykiety mówiąca o ważności moich wpisów. To taki przejaw optymalizacji zarządzani treścią w kontekście tego ile macie czasu na czytanie moich wypocin, przy założeniu że blog będzie się rozrastał i rozrastał, zajmując za milion lat prawie wszystkie amerykańskie serwery Googl'a ;-)
A więc tak:
#1! - to posty najważniejsze. Jeśli macie mało czasu, powinniście przeczytać tylko je.
#2  - to posty ważne, takie które warto przeczytać, bo mają istotne z mojego punktu widzenia, znacznie
#3  - materiały pomocnicze; jak ktoś chce to może tam zajrzeć.

No a teraz wspomniana na początku reklama. Oto ona:

Można z tej reklamy przeczytać: "Lepiej eKONTO za 0 zł". Tylko po co reklamować oczywistość?!? ;-)
Muszę przyznać że uważam tę reklamę za bardzo zabawną. Pewnie powstała dzięki temu, że panowie co ją przyklejali byli po kilku głębszych. W każdym bądź razie powstało coś bardzo kreatywnego - "przypadkowe" połączenie dwóch różnych reklam. Tylko czy oboje ich właściciele byli z tego zadowoleni? Chyba wątpię.


I jeszcze jedna reklama, tym razem do przemyśleń.


Udanego weekendu życzę!

czwartek, 29 maja 2014

Zasada minimum energii/najlepszego upakowania - rozwinięcie

Czas na powrót do tematu z 19.maja pt. "Zasada minimum energii lub też najlepszego upakowania". Skoro nie wszyscy go zrozumieli, to muszę rozwinąć ten temat. Czyli... kawa na ławę.

Najpierw fotki, które można by nazwać wspólnie "ławka na NIE".

Co najmniej jest jeszcze jedno miejsce dla kolejnej osoby, ale trzeb się "wpraszać". 
Hurra!!! - cała ławka moja

Na pewno nie byłoby ujmą dla tego pana gdyby trzymał torbę na swoich kolanach

Młody człowiek z plecakiem zajął 4 siedzące miejsca!!! Co z tego, że inny pustych jest jeszcze sporo. Te cztery obok siebie były tylko jedne!!!



A teraz dobry przykład kompletne, moim zdaniem bezmyślności
 Ten pierwszy skuterek skutecznie blokuje przejście. Mi było ciężko go ominąć, a co dopiero staruszce z laską czy matce z wózkiem. Kompletna bezmyślność!
A tu proszę jak ładnie! I wilk syty i owca cała ;-)


To tyle na dziś. Temat śmieci i pulpitu na kompie wymagają szerszego omówienia, bo optymalnie z nimi postąpić nie jest tak łatwo.

GENERALNIE Z DZISIEJSZEGO WPIS CHCIAŁBYM ŻEBYŚCIE WYNIEŚLI DWIE ZASADY:
1. ZUŻYWAJMY/ZAJMUJMY MINIMUM TEGO, CO JEST NAM POTRZEBNE
2. MYŚLMY TROCHĘ O INNYCH, TAK ŻEBY NIE MUSIELI NAS PROSIĆ O KAŻDĄ DROBNOSTKĘ, NP: "CZY MÓGŁBY SIĘ PAN/PANI POSUNĄĆ". 
POWINNIŚMY SAMI TAK SIADAĆ, ŻEBY ZACHĘCAĆ INNYCH DO ZAJMOWANIA MIEJSC KOŁO NAS.


środa, 28 maja 2014

Konkurs

Hej!

Postanowiłem się dziś z Wami zabawić - nie ma co ciągle nawijać o jakichś pierdołach. Otóż znalazłem takie oto zdjęcie i zupełnie nie wiem co ono może przestawić.  A więc zgadujcie, a nagroda Was nie minie! ;-) Zakładam, że jak podpowiedź będzie dobra, to sobie przypomnę (skojarzę), co to może być. Ten, kto mi w tym pomoże zostanie zwycięzcą.

Swoje propozycje przesyłajcie na adres mailto:club.optymalizacji@o2.pl








piątek, 23 maja 2014

Sprytny PIN

Coś mi się jeszcze przypomniało odnośnie wczorajszego tematu, czyli bezpiecznych haseł. Chodzi mianowicie o bezpieczny PIN, bo w wielu systemach można go samodzielnie nadać.
Jaki więc układ cyfr wybrać?

Propozycję mam dwie:

1. Wybierz PIN z czymś ci się kojarzący. Niech to będzie jakaś ważna data (ale nie dzień urodzin twoich lub twoich najbliższych, bo to dość łatwo jest "namierzyć") albo łatwy do zapamiętania ciąg cyfr.
W tym pierwszym przypadku może być np. dzień urodzin twojej pierwszej sympatii (być może jeszcze to pamiętasz), imieniny twojej ulubionej ciotki, lub też dzień otrzymania dyplomu wyższej uczelni. Ważne jest abyś go mógł łatwo skojarzyć i ewentualnie odszukać. W drugim przypadku (łatwego do zapamiętania ciągu cyfr) może to być np. "2486", "8523" lub "7895". I tu też ważna jest zasada, jak do niego dojść. Pomocne przy powyższych będzie przypomnienie sobie, jak wygląda klawiatura numeryczne twojego komputera, bo na tej bazie je przed chwilą wymyśliłem - wystarczy zapamiętać "wzór" na klawiaturze.

2. Wybierz PIN zupełnie przypadkowy, ale gdzieś go zapisz, np. rewersie karty do bankomatu. Jest jednak jeden ważny myk. ZAPISZ GO W POSTACI ZASZYFROWANEJ! Sposobów jest tu mnóstwo, podaję kilka przykładów dla PINu "4697":
- zamiana pierwszej cyfry z ostatnią -> czyli zapis na karcie to: "7694"
- zmniejszenie dwóch ostatnich cyfr o 1 -> czyli zapis na karcie to: "4686"
- dodanie do wszystkich cyfr jedynki  -> czyli zapis na karcie to: "5708"
Ilość takich "kombinacji" jest bardzo duża. Moja jest oczywiście bardziej skomplikowana, niż te powyżej ;-)

Tak więc jak widzicie, wcale nie uważam że ludzie zapisujący sobie PIN to idioci. Może dlatego że sam tak robię ;-) Warunkiem jest jednak to, że musi on być w postaci zaszyfrowanej. Jeśli zaś chodzi o karty bankomatowe, to stosuję jeszcze jedno zabezpieczenie. Otóż, PIN wydrapuję (scyzorykiem, igłą lub cyrklem) na karcie, a nie zapisuję długopisem czy markerem. Wtedy jest on widoczny jedynie "pod światło". Jest to dodatkowa trudność, którą musiałby pokonać ewentualny złodziej karty.

środa, 21 maja 2014

Najtrudniejsze hasło na świecie

Dziś kilka zdań o hasłach. Jak zrobić by były one proste do zapamiętania, a jednocześnie skuteczne?
Problem nie jest banalny ale postaram się coś doradzić.

Nie będę się rozpisywał jak dobre hasło jest ważne, gdyż to oczywista oczywistość. Przejdę od razu do tego, jakich haseł ja używam.
Otóż stosuję zasadę 3 rodzajów haseł:
1. łatwe (słabe)
2. średnio trudne
3. bardzo trudne

Hasło łatwe używam głownie do szyfrowania plików DOC, które mają charakter utajniony - nie chcę żeby były dostępne dla każdego.
W takich plikach nie ma danych ważnych , np. loginów i haseł do moich kont bankowości elektronicznej, czy też numerów kart kredytowych. Są tam rzeczy raczej mało ważne, np. moja twórczość pisarska ;-)
Ponieważ doświadczenie mnie nauczyło że hasło słabe powinno być tylko jedno, taką zasadę właśnie stosuje. Czyli mam jedno słowo, które nim jest. Powinno to był proste słowo lub łatwy do zapamiętania lub zapisania ciąg znaków, czyli np:
"mama"
"kapo"
"123421"
"mkolp"

Każdy może znaleźć sobie jakieś fajne "słowo" albo ciąg, który się łatwo pisze na klawiaturze.

Hasła średnio trudne są już bardziej skomplikowane - trudniej je zapamiętać, a używam ich do kont pocztowych, serwisów społecznościowych oraz, choć przy niewielkiej modyfikacji (o tym myku na końcu), do bankowości elektronicznej.
Jest ich przy tym kilka i składają się z części stałej oraz zmiennej zależnej od "sytuacji".
Dobrym przykładem stworzenia takiego dobrego, średnio trudnego hasła jest połączenie jakiegoś ulubionego słowa z datą lub choćby rokiem. Np. urodzenia dziecka czy pierwszego samodzielnego wyjazdu na wakacje czyli tego, czego się zazwyczaj nie zapomina.
Jeśli zaś chodzi o słowo to powinno ono być również szczególne, choć możliwe nietypowe. Myślę, że dobrymi przykładami niech będą tu takie hasła jak:
"zazury2002"
"mruczek2012"
"sernik22021967"
"robmly@wp.pl"

Hasło bardzo trudne mam tylko jedno i używam go tylko w jednym celu. Do zabezpieczenia mojego osobistego archiwum "tajnych rzeczy", przy pomocy programy TrueCrypt - vide instrukcja użytkowania.

Hasło jakie tam stosuję jest złączeniem ważnego dla mnie słowa, bardzo istotnej dla mnie daty oraz tytułem mojej ulubionej książki.
Jest też jeden dodatkowy mały myk, który ufam, że nie dopuściłby do moich osobistych treści wszystkich ciekawskich, którzy osobiście bardzo dobrze mnie znają (mogliby znać odpowiedzi na te "zagadki"). Otóż, niektóre z liter tego hasła zapisane są wielkimi literami! Czyli na przykład mogłoby to wyglądać tak:
"MazuRY+2002+BialyKiEL".

Myślę, że stosując powyższe zasady, jestem w miarę bezpieczny ;-)
I Wam też tego życzę!

poniedziałek, 19 maja 2014

Zasada minimum energii lub też najlepszego upakowania

Do szkoły chodziłem już ładnych parę lat temu, ale zapamiętałem tzw. zasadę minimum energii.
Mówi on to, że przyroda dba o to żeby jej elementy znajdowały się w stanie minimum energii. Dobrym przykładem są tu przebiegłe elektrony, które "spadają" na swoje najniższe orbity (wypromieniowując przy okazji kwanty energii) czy też żelazna kulka staczająca się ze zbocza, aby posiąść minimum energii potencjalnej.
Mam nadzieję że czujecie intuicyjnie o co chodzi.

A co to ma wspólnego z optymalizacją? Ono ma.
Popatrzcie na poniższe fotki i wyciągnijcie swoje wnioski.














Zaczarowany ołówek czyli wielokrotny kupon lotto

Witam, w ten piękny wtorkowy poranek!

Dotarły do mnie zarzuty, że zajmuję się na swoim blogu pierdołami. Że zamiast pisać o rzeczach istotnych, zwracam uwagę na "drobiazgi" czyli np. zajmuję się zawijaniem masła. Hm...

Drodzy Państwo... I o to chodzi!
Trzeba usprawniać wszystkie elementy, bo na prawie wszystkie rzeczy można zwracać uwagę i czynić je lepszymi. Rzeczywiście, sposób pakowania masła to nie to samo co problem głodu na świecie, ale czy przez to nie jest on wart uwagi? Czy też... chwili zastanowienia?


Dziś drobiazg, ale gdyby go "zastosować" można by zaoszczędzić tony papieru, jak przypuszczam.

Otóż wielokrotnie widziałem, bo jest to swego rodzaju standard, w punktach Lotto wyłożone są ołówki do zaznaczania swoich wytypowanych numerków. Niby fajnie, ale można by to zrobić lepiej.
Otóż, ołówki powinny mieć gumki!!! Dzięki czemu można by użyć kilkakrotnie tych samych kuponów. Bo czasem trzeba coś korygować - choćby ilość losowań, na które wysyłany jest kupon, a nie tylko zaznaczać błędne zakłady.
W skali całego systemu... mogłyby to być spore oszczędności. Tylko skąd wziąć take "fajne" ołówki? Może od Chińczyków? ;-)



Już niedługo zaprezentuje "mój system gry w lotto". Zapraszam bo będzie to coś ciekawego, moim skromnym zdaniem. Ale o tym sza! Jeszcze nie czas ;-)

czwartek, 15 maja 2014

"W ilu ruchach?" - czyli masłowa zagadka

Dziś czas na zagadkę masłową, bo tak ją nazwałem.

Ale najpierw krótki wstęp, czyli zagadka sprzed ponad 30 lat! ;-)

W ilu ruchach można zamknąć słonia w lodówce?
Pomyślcie proszę przez sekundę. Niech pomogą w tym Wam fotki masełek, co je sporządziłem nie bez pewnego wysiłki. O tych masełkach na koniec.









A więc: "w ilu ruchach można zamknąć słonia w lodówce?"
Odpowiadam: w trzech
1. Trzeba otworzyć lodówkę
2. Wsadzić słonia
3. Zamknąć lodówkę
Odpowiedzieliście poprawnie, gagatki? ;-)

Jest też dalsza część tej zagadki.
"A w ilu ruchach można zamknąć żyrafę w lodówce?"
I znów daję Wam "fotkę" żebyście nie przeczytali od razu odpowiedzi.



W ilu więc ruchach można zamknąć żyrafę w lodówce?
W czterech!
1. Otworzyć lodówkę
2. Wyjąć słonia
3. Włożyć żyrafę
4. Zamknąć lodówkę
;-)
Zgadliście?
Szczerze mówiąc ja, kiedy to rozwiązywałem, to udało mi się udzielić poprawnej odpowiedzi, ale wpadłem na to w ostatniej chwili. Chwilę przed tym, jak miałem powiedzieć "trzy". Czyli była to eureka ;-)

Ale wracajmy do masła, bo to o wiele ważniejszy "problem".
Pytanie więc brzmi: "w ilu ruchach można odpakować (odwinąć) 200g kostkę masła"?
Jak popatrzycie dobrze na załączone fotki, to dopatrzycie się że jedna z tych kostek odpakowała się o jeden ruch wcześniej, czyli w 6. ruchu. 
Można by powiedzieć że to mało. Ale jeśli się to ujmie w procentach to jest to 1/7 czyli 14,28%!
Czy teraz to też jest tak mało? Czy nie chcielibyście zarabiać o tyle więcej miesięcznie, albo żeby Wam zmniejszyli o ten procent czynsz za mieszkanie? Hę?

A co to wszystko ma wspólnego z optymalizacją. Ano ma.
Bo jeśli coś można odpakować w sześciu a nie siedmiu ruchach, to tak samo jest z pakowaniem.
A to już może się przełożyć na koszt maszyn czy ich ruchów, a także zużywanej do tego energii.
Jest tylko jedno pytanie, które mnie dręczy od czasu przyjścia mi do głowy tej "zagadki".
Czy maszyny do pakowania masła w sześciu ruchach nie muszą być bardziej skomplikowane od tych, co robią to w siedmiu. Bo jak nie, to... czapki z głów.

Może ktoś, jakiś sprytek lub poważny inżynier podzieli się ze mną wiedzą na ten temat i rozwieje moje wątpliwości. Bo może się mylę i nie jest to 14% zysku "mechanizmu i energii" tylko... znacznie mniej.
Chociaż każdy zysk, nawet ten 2-3 procentowy, jest warty by go zastosować.

Jeśli macie coś do powiedzenia na ten tema, piszcie proszę na nasz zwyczajowy mail - mailto:club.optymalizacji@o2.pl



środa, 14 maja 2014

Czajnik czyli słówko o energii elektrycznej i jej oszczędzaniu

Mój świętej pamięci ojciec miał więcej zalet niż wad, ale wad kilka też miał. Miał przynajmniej dwie.
Jedną z nich było "ciągłe gotowane wody".

Ponieważ był smakoszem czarnej kawy i pijał ją kilkakrotnie w ciągu dnia - i to jakie? prawdziwe szatany! - miał taką metodę, że co jakiś czas (myślę że co najmniej raz na 30-40 minut) gotował czajnik wody, żeby w nagłym przypadku (hm... a może był uzależniony i nie mógł poczekać tych kilkudziesięciu sekund dłużej? kurcze... o tym nie pomyślałem!) zrobić sobie szybko ulubioną małą czarną.
Wielokrotnie mu zwracałem na to uwagę, a także na to, że gotował zawsze pełen czajnik, ale moje "nauki" niestety nic a nic nie pomogły. Widocznie był uparty tak jak ja! ;-)



Jak więc należy postępować z tak prostą czynnością jak gotowanie wody na kawę czy herbatę?
Zasady są dwie. I obie bardzo proste!
1. Gotujemy zawsze tyle wody, ile będzie nam potrzebna! Proszę, nawet pół litra więcej!
2. Robimy to na chwilę przed zaparzeniem!

Jak widać nie ma w tym żadnej filozofii.

A co do oszczędzania energii elektrycznej, to jest z nią pewien problem. Ona niestety nie daje się magazynować. Tak więc nie do końca jest tak, że ją oszczędzamy wyłączając np. odbiornik TV żeby nie palił się w nim dioda czuwania. Oszczędzać za to możemy to, z czego energia powstaje (węgiel, gaz, uran...) oraz urządzenia, których używamy do jej wytworzenia. Możemy to robić, jak by to powiedzieć, pośrednio. Na zasadzie przestrzegania pewnych dobrych zachowań.
I to jest właściwa droga. Bo jeśli ludzie zużywali by miej energii elektrycznej, czyli "pociągnęli dalej" ideę godziny dla Ziemi, to za parę lat, można by ograniczyć moce generatorów prądu i zapasy źródeł energii.
Taki jest właśnie sens działań proekologicznych w tym temacie.

środa, 7 maja 2014

Pewne pytanie / A question

Oto pewna treść, która dotarła do mnie w postaci załącznika do e-maila kilka lat temu (chyba w 2008 lub 2009). Zawiera bardzo ważne moim zdaniem pytanie. A więc...

---cyt---

Wyobraź sobie że jesteś w podróży swoich marzeń, gdzieś na krańcach świata, gdzie zawsze chciałeś pojechać. Wyobraź sobie że spotykasz tam mędrca, który twierdzi, że zna odpowiedź na każde pytanie.
Kiedy z sarkazmem pytasz go czy może też podać ci numery jakie wyciągną w najbliższym losowaniu dużego lotka lub odpowiedzieć na pytanie, czy Bóg potrafi stworzyć tak ciężki kamień, że aż sam go nie zdoła podnieść, słyszysz w odpowiedzi:
- Tak. Znam odpowiedzi na wszystkie pytania jakie mógłbyś mi zadać.
Zaczynasz się więc zastanawiasz, co o tym wszystkim myśleć. I kiedy już udaje ci się zebrać myśli, słyszysz następującą propozycję:
- Wiedzę, że jesteś dobrym człowiekiem. Odpowiem więc na jedno twoje pytanie. Dobrze się jednak zastanów, o co chcesz spytać, bo poniesiesz wszelkie konsekwencje wiedzy, która w ten sposób zdobędziesz. Spotkasz mnie tu jeszcze pojutrze i za tydzień. Kiedy będziesz gotów, przyjdź i zadaj mi swoje pytanie.
Starzec po tym odwraca się i odchodzi, a ty zostajesz z największym problemem swojego życia.

Jakie pytanie mu zadasz?

Powodzenia!
-passenger

 PS.
Ja zastanawiałem się dłużej niż tydzień, znacznie dłużej. I Tobie też tak radzę. 
---cyt---


Jeśli ktoś chciałby się teraz podzielić swoim pytaniem ze mną, z zastrzeżeniem że mogę to upublicznić, bardzo proszę o kontakt. Proszę o maila na klubowy adres.
Szczerze mówiąc jestem bardzo ciekaw, co byście chcieli widzieć ;-)