Translate

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Ostre cięcie czyli jak ulżyć naszym maluszkom

Dziś coś, co było dla mnie oczywistością w czasie moich studiów na Polibudzie. Otóż, żeby nie nosić nie wiadomo ile zeszytów czy notatników, tudzież opasłych książek (bo część była moja własna, gdyż lubowałem się w ich kupowaniu), używałem segregatora oraz żyletki aby ułatwić sobie życie.
To pierwsze powodowało, że zamiast np. pięciu zeszytów, brałem jeden segregator (i to najczęściej z różnokolorowymi stronami), żyletka zaś pozwalała podzielić gruby tom na kilka mniejszych części, zazwyczaj pewnymi zamkniętymi działami lub tematami - pierwszy raz to zastosowałem do ćwiczeń z wytrzymałości materiałów, które były prawdziwą cegłą.

I to jest sposób, jak można sprawić by dzieci nie dźwigały plecaków ważących po kilkanaście kilogramów!!
Drodzy rodzice: Używajcie segregatorów zamiast zwyczajnych zeszytów!
Drodzy wydawcy: a czemu się nie pokusicie o takie właśnie, podzielone (na rozdziały czy bloki tematyczne) wydania podręczników?

Być może byłoby to o kilka czy kilkanaście procent droższe, ale za to kręgosłupy naszych mikołajków czułyby się o wiele lepiej.

Pomyślcie o tym, proszę! 
A wszystkich rodziców zachęcam do lobbingu w tym temacie. Bo przecież indywidualne szafki w szkołach nie rozwiązują tego problemu (o ile nawet są). Bo przecież trzeba wpierw książki i zaszyty do szkoły zatachać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz