Translate

piątek, 19 września 2014

11 przykazanie - idee fixe nr 1

Dziś rozpoczynam "dział" pt. moje wielkie pomysły ;-)

Kilka ich się urodziło w mojej głowie i dziś zdecydowałem się kilkoma z nich z Wami podzielić. Może ktoś będzie chciał je wykorzystać, czyli urzeczywistnić. Bo to wcale nie byłoby to takie trudne. Wystarczyłoby kilku "entuzjastów" plus finansowe wsparcie kogoś zamożnego. I to niekoniecznie kogoś z pierwszej setki najbogatszych Polaków.
Pomyślcie o tym Ci, którzy macie tak dużo kasy, że... "aż wstyd". Że aż tyle trzymacie tylko dla siebie.

Idee fixe nr 1

Internet jest znakomitym sposobem i miejscem, gdzie można by zrealizować ideę "11-go przykazania". Brzmi ono:
"Wszystko co Ci niepotrzebne, oddaj innym!"
I to za darmo. Tak... z dobrego serca.
Czyż to nie piękna idea?


Ja wyobrażam to sobie tak.

Serwis internetowy pod adresem: jedenaste.pltheleventh.comtheleventh.org lub theleventh.eu (wszystkie te domeny są moją własnością i mogę je oddać za darmo!), gdzie ogłaszały by się osoby chcące coś oddać komuś potrzebującemu. Czyli byłby to serwis ogłoszeniowy, których wiele w sieci - weźmy takie Lento.pl (bardo przyzwoicie zrobiony serwis).

Ale wystawiane przedmioty to dopiero początek.
Bo żeby serwis działał tak, jak sobie to umyśliłem, to:

  • 1. Odwiedzający, czyli potrzebujący musieliby mieć możliwość zamieszczania swoich próśb do ewentualnych darczyńców. Byłby to krótki tekst mający przekonać darczyńcę do tego, aby dany przedmiot oddał właśnie tej osobie. Ze względów technicznych trzeba by niestety ograniczyć liczbę tych wpisów do powiedzmy 12, 13 czy 20.
  • 2. Koszty dostawy darowanych rzeczy byłyby po stronie darczyńcy. To trudne, ale ufam, że znaleźli by się tacy, którzy by się na to zgodzili. To warunek tego, żeby do darów mieli dostęp naprawdę ubodzy. Bo jak ktoś miałby zapłacić za paczkę tyle, co z całej zbiórki puszek i makulatury z tygodnia, to....
  • 3. W weryfikację prawdziwości wpisywanych próśb (aby nie dostawali darów naciągacze i handlarze, bo gdyby tego zabezpieczenia nie było, na pewno taki "rynek" by się rozwinął)  trzeba by zaangażować osoby lub organizacje zaufania publicznego, które "poświadczały" by rzeczywistą potrzebę osób proszących o przekazanie darów. Myślałem, że mogłoby to być duchowieństwo, policja, pomoc społeczna, fundacje charytatywne czy harcerze, którzy mają odpowiednie rozeznanie "w terenie".
  • 4. Każdy z darczyńców przekazywałby też mała cegiełkę (myślę, że 3-5 zł by wystarczyło) na działalność serwisu. Czyli opłacenie łącz, serwerów i ewentualnie osób, które poświęcałyby tyle czasu na ten projekt, co praca na co najmniej pół etatu.

I to już wszystko.
Teraz potrzeba 3-4 osób, sto tysięcy złotych na początek i odrobiny szczęścia, a za 3-4 miesiące mamy serwis WWW, który może zmienić świat.
I to jak widać po zarejestrowanych domenach, nie tylko w Polsce.

Ech... te moje marzenia...

Aha... pomysł ten powstał jako modyfikacja pierwotnej idei, czyli banku lekarstw. Bo od tego ktoś mógłby zacząć. Tak, niepotrzebna lekarstwa dla ludzi starszych oraz zabawki dla najmłodszych. Chyba te biedne i samotne, najbardziej by się z takich darów cieszyły.


Dla zainteresowanych tym pomysłem, choć w oproszczonej wersji, oddaję do dyspozycji:

1 komentarz:

  1. pomysl moze i niezly, ale w naszych warunkach to... czysta utopia. sory wodzu

    OdpowiedzUsuń