Melduję się w nowym sezonie blogowania (który nominalnie rozpoczyna się dla mnie od 1. października) i deklaruję, że będę tu częściej zaglądał. Wszak tyle mam jeszcze Wam do powiedzenia.
Dziś przedstawiam proste usprawnienie pracy marketów wszelkiego rodzaju, choć największe korzyści będą chyba w tak zwanych spożywczakach.
Może kiedyś pokuszę się o dłuższy wpis, bo sporo mam na temat usprawnień w marketach do powiedzenia, ale dziś ograniczam się do jednego tylko szczegółu.
Otóż...
układając towary na taśmie kasowej, róbmy to tak, aby pani kasjerka czy kasjer musieli w jak najmniejszym stopniu przekręcać towary do skanowania kodu towaru (tzw. nabijaniu ceny)!
Bo postawcie się w ich sytuacji. Czy wolelibyście "przerzucić" waszymi rękoma tonę cukru i wód mineralnych na zmianę czy tylko... 400 kG? A zapewniam że oni są jeszcze bardziej obciążeni fizycznie.
Pomyślcie o tym, proszę!
A mając powyższe na uwadze, nasuwa się oczywisty wniosek, że skaner kody paskowego powinien być na dole, a nie z boku lady kasowej. I że tylko powinien być jeden. A wiedza o tym, gdzie się znajduje, a także jak kłaść towary na taśmie, aby ulżyć w pracy kasjerkom, powinny się znaleźć w firmowej gazetce, na informacyjnych plakatach i sklepowej rozgłośni.
Gdyby tak było, to i przy kasie spędzałoby się mniej czasu.
Zwłaszcza gdyby ludzie od razu pakowali kupowane towary, nie czekając na uregulowanie należności. Bo nagminnie spotykam takie zakupowe "antytalenty".
A na dobranoc, śmieszna fotka. Żeby nie było tak sztywno ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz